Test obiektywu Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR - klasyka portretu na nowo
To nieco przewrotne, że system Fujfilm X, który ze względu na wykorzystanie matryc w formacie APS-C, raczej nie kojarzący się powszechnie z aparatami wybieranymi przez portrecistów, wydał na świat jeden z najciekawszych i najlepiej przeze mnie wspominanych obiektywów portretowych. Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR to jego odświeżona wersja, przygotowana 8 lat po premierze pierwowzoru. Czy przerosła swojego protoplastę? Sprawdźmy to!

Co nowego w portrecie u Fujinona? - Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR
Wspomniany we wstępie obiektyw to oczywiście Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R, który pojawił się na rynku w 2014 roku, czyli w tym samym, w którym do sprzedaży trafił aparat Fujifilm X-T1. Chwilę później w sprzedaży pojawiła się jeszcze bliźniacza konstrukcja, w której nazwie zawarto litery APD. To bliźniacza konstrukcja z dodatkowym filtrem apodyzacyjnym, którego zadaniem było zmiękczenie rysunku nieostrości. Wydawać by się mogło, że 8 lat to nie jest czas, w jakim wysokiej klasy instrument optyczny mógłby stać się przestarzały, ale jednak przy okazji odświeżania całej serii jasnych stałej firma Fujifilm zdecydowała się również na wyprodukowanie następcy pięćdziesiątki szóstki. W ten sposób świat w drugiej połowie roku 2022 ujrzał obiektyw Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR. Niby tylko dwie litery litery różnicy, ale świadczą one o dość ważnej zmianie.

Co więc zmieniło się w nowym XF 56 mm f/1.2 R WR względem starszej konstrukcji? Przede wszystkim rzecz, na którą czekało wielu użytkowników starszej wersji obiektywu. Literki WR, które pojawiły się w nazwie nowej pięćdziesiątki szóstki oznaczają, że wreszcie otrzymała ona uszczelnienia, których starsza wersja nie miała. To jedna z tych sytuacji, w których producent sprzętu wsłuchuje się w sygnały dochodzące od użytkowników jego produktów i w kolejnych generacjach swoich konstrukcji implementuje odpowiednie poprawki. I tu japońskiemu producentowi należą się zdecydowane pochwały.

Nie jest to jednak jedyna zmiana. Nowa pięćdziesiątka szóstka urosła nieco w stosunku do swojej starszej siostry, jest też od niej o 40 gramów cięższa. Pierścień służący do regulacji przysłony stał się nieco szerszy, a dodatkowo umieszczono na nim przycisk, który pozwala zablokować go w pozycji A, która pozwala na sterowanie wartością przysłony za pośrednictwem pokrętła na korpusie aparatu. Poza tym w konstrukcji optycznej obiektywu wykorzystano 2 soczewki więcej niż w starszej wersji, a przysłona składa się teraz nie z 7 a z 11 listków. Średnica gwintu na filtr również urosła i jest to teraz 67 mm, a minimalna odległość ustawienia ostrości spadła z 70 do 50 centymetrów.
Jakość obrazu
Czy na tym polu dało się coś poprawić? Muszę się przyznać, że przez kilka lat fotografowałem prywatnie systemem Fujifilm X i starsza pięćdziesiątka szóstka była chyba moim ulubionym obiektywem. Zapamiętałem ją jako szkło generujące przepiękne i gładkie rozmycie, chociaż przy w pełni otwartej przysłonie pozostawiało nieco do życzenia w kwestii ostrości. Na pewno obraz na pełnej dziurze nie był mydlany, ale mogłoby w nim być troszkę więcej szczegółu. W przypadku XF 56 mm f/1.2 R WR, mimo usilnych prób, nie jestem w stanie dojrzeć oznak nieostrości. Obiektyw wciąż produkuje bardzo malarski i plastyczny bokeh, ale w punkcie ustawienia ostrości jest ona bezwzględna, chociaż przy pełnym otworze przysłony i niewielkiej odległości przedmiotowej, głębia ostrości jest niezwykle wręcz płytka.

Wykresy prezentujące zdolność rozdzielczą obiektywów aktualnej i poprzedniej generacji, które znaleźć można w powszechnie znanych serwisach zajmujących się wnikliwym, laboratoryjnym testowaniem sprzętu optycznego, nie pozostawiają wątpliwości. Tam gdzie starsza pięćdziesiątka szóstka pracowała co najwyżej poprawnie, nowsza notuje wyniki na niemal rekordowym poziomie. To o tyle ważne, że Fujifilm X-T1, czyli korpus z czasów oryginalnego obiektywu 56 mm, miał matrycę o rozdzielczości 16 megapikseli, a aktualny model X-T5 ma ich już 40 - jest więc nieporównywalnie bardziej bezlitosny dla zdolności rozdzielczej obiektywu.
Autofocus
W tym momencie dochodzimy do pewnego zgrzytu, który sprawia, że Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR nie jest obiektywem absolutnie nieskazitelnym. Podobnie jak w starszej wersji szkła jest to silnik odpowiadający za ustawienie ostrości. Nie da się ukryć, że nie jest to najszybciej pracujący napęd autofocusa, z jakim miałem do czynienia. W zestawieniu ze świetnie działającym układem AF Fuji X-T5, z którym testowałem ten obiektyw, powoduje to pewien rozrzut odnoszonych wrażeń. Ustawianie ostrości nie jest może absurdalnie wolne i owszem, na pewno znajdą się obiektywy, które robiły to zdecydowanie wolniej, jednak od tak świetnego optycznie obiektywu wprowadzonego na rynek w 2022 roku oczekiwałbym nieco więcej.

Drugi problem z silnikiem odpowiedzialnym za ogniskowanie to to, że inżynierowie Fujifilm nie zdecydowali się na użycie silnika liniowego. Ten użyty w konstrukcji nowej pięćdziesiątki szóstki jest zwyczajnie dość głośny. Gdy dodamy to do niespiesznego tempa ogniskowania, odnosimy wrażenie pewnej toporności, nieprzystającej do daty data produkcji obiektywu.

Mimo tych zastrzeżeń trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR Z nie został na pewno zaprojektowany z myślą o fotografii sportowej. W sytuacjach, w których o precyzji ustawienia ostrości nie decydują ułamki sekund, te przywary nie przeszkadzają aż tak mocno, a powiedzmy sobie szczerze - rzadko w fotografii portretowej zdarza się, by milisekundy decydowały o zdjęciu. Trzeba też uczciwie oddać układowi AF obiektywu, że gdy już ustawi i potwierdzi ostrość, to jest ona precyzyjnie i pewnie trafiona.
[product id="12488, 12230, 12702"]
Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR - podsumowanie
Gdy nowa inkarnacja pięćdziesiątki szóstki pojawiła się na rynku pojawiło się nieco głosów, że od wydania jej protoplasty minęło zbyt mało czasu, by odświeżać konstrukcję. Biorąc jednak pod uwagę w jakim stopniu jakość obrazu generowanego przez obiektyw na maksymalnie otwartej przysłonie poprawiła się względem poprzednika i implementację oczekiwanych przez społeczność fotografów Fujifilm uszczelnień, okazało się że był to przemyślany i prawdopodobnie jednak potrzebny ruch. I choć zastosowany silnik napędzający układ AF pozostawia pewien niedosyt, to jednak Fujifilm Fujinon XF 56 mm f/1.2 R WR jest obiektywem wyraźnie lepszym od swojego protoplasty, który już sam w sobie był bardzo dobrym i wartościowym obiektywem.
